Król kurkowy Zdzisław Grzelka z marszałkami Markiem Długoszem i Markiem Ziemianinem długo wybierali miejsce tegorocznego rajdu. Wreszcie zapadła decyzja, że będzie to hotel Beskidzki Raj w Stryszawie, a szczytem do Zdobycia Babia Góra. Do hotelu bracia kurkowi z rodzinami i przyjaciółmi zaczęli się zjeżdżać w piątek po południu. Po rozlokowaniu w pokojach prawie wszyscy spotkali się w hotelowym SPA, jedni wybrali pływanie w basenie, inni moczyli się w jacuzzi albo korzystali z sauny suchej lub mokrej. Kilka osób posiedziało sobie w komorze solnej. Wieczorem prawie w komplecie spotkaliśmy się na kolacji w hotelowej restauracji.
W sobotę, po śniadaniu, pojechaliśmy na przełęcz Krowiarki (1012 m n.p.m.)skąd rozpoczyna się czerwony szlak turystyczny prowadzący na Babią Górę. Na wyprawę zdecydowały się 23 osoby, przewodnikiem był Jan Burdyl. Pogoda była wspaniała, bardzo się w tego cieszyliśmy, bo ostatnie dni były deszczowe, a prognozy zapowiadały deszcz także w niedzielę. Wydawało się więc, że ta sobota będzie tzw. okienkiem pogodowym. I tak było do pierwszego przystanku na Sokolicy (1367 m n.p.m.). Jeszcze w XIX wieku gniazdował tu orzeł przedni, który przez miejscowych mylony był z sokołem, stąd dzisiejsza nazwa wierzchołka. Tu 10 uczestników wyprawy zdecydowało się na powrót do hotelu. Reszta z animuszem ruszyła do góry, choć było coraz gorzej, mgła zeszła na dół i całkowicie przysłoniła widoki. Na razie było jeszcze ciepło, bo uporczywy wiatr zasłaniała kosodrzewina. Im wyżej tym było zimniej, wzmagał się wiatr i cały czas było mgliście. Przystanęliśmy na chwilę na Kępie (1521 m n.p.m.). Przy ładnej pogodzie widok jest tutaj zdecydowanie bardziej imponujący, niż z Sokolicy. Przede wszystkim na horyzoncie pojawiają się nieśmiało Tatry! My jednak nie mieliśmy takiego szczęścia. Mgła ograniczała widoczność do 50 metrów. Na dobre opuszczamy kosodrzewinę i zaczynamy podejście pod wydawałoby się dzisiejszy cel wędrówki. Jednak to jeszcze nie Babia Góra. To Gówniak (m n.p.m.), znany również jako Wołowe Skałki. Niegdyś wypasane były tutaj woły. Stąd na główny wierzchołek Babiej Góry – Diablak, jeszcze chwila marszu. Na szczycie pełno ludzi, naliczyłem ich ponad 100. Większość za kamiennym murem zbudowanych w przeszłości prze żołnierzy WOP. Na szczycie Diablaka znajduje się kilka ciekawych obiektów:
Kamienny obelisk, ustawiony przez Węgrów w 1846 roku na pamiątkę wejścia na szczyt w 1806 roku arcyksięcia Józefa Habsburga. Pierwszy postawiono tutaj w 1846 r. (w 40. rocznicę), ale został zniszczony podczas Wiosny Ludów. Na obelisku wykuty jest napis w języku węgierskim.
Płyta skalna, która znajduje się obok obelisku (pochodzi z rumowiska Babiej Góry) z wyrytym tekstem: „74 Górnośląski Pułk Piechoty dla uczczenia Czynu Legionowego i jego twórcy, pierwszego marszałka Polski Józefa Piłsudskiego”. Po śmierci Piłsudskiego na Babiej Górze i na kilku innych okolicznych szczytach zapalono symboliczne ogniska, a ziemię z Babiej Góry w dekoracyjnej urnie złożono u grobu marszałka.
Obelisk z tablicą pamiątkową poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II. Znajduje się po stronie słowackiej, został ufundowany przez mieszkańców czterech słowackich wsi spod Babiej Góry na pamiątkę pielgrzymek papieża na Słowację. Na jego tylnej ścianie znajdują się z napisy w języku polskim, angielskim i niemieckim.
Grzbietem Diablaka przebiega granica polsko-słowacka oraz Wielki Europejski Dział Wodny (zlewisko Bałtyku i Morza Czarnego). W okolicach szczytu znajduje się rumowisko skalne, zwane rumowiskiem Babiej Góry.
W 1954 w masywie Babiej Góry (wraz ze szczytem Diablak) utworzono Babiogórski Park Narodowy. W uznaniu cennych walorów przyrodniczych, a zwłaszcza dobrze wykształconych i zachowanych pięter roślinności, Babiogórski Park Narodowy został wpisany 17 stycznia 1977 przez UNESCO na listę światowych rezerwatów biosfery.
Na szczycie Babiej Góry zameldowało się 13 wędrowców z Bractwa Kurkowego, którzy przyszli to z przewodnikiem Janem Burdylem. Najmłodszy w naszej grupie był 9-letni Mateusz Kaczmarczyk. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie przy tabliczce z Nazwą Babiej Góry i jej wysokością tj. 1724 m n.p.m. i ruszyliśmy w dół. Tym samym szlakiem przez Kępę i Sokolicę na przełęcz Krowiarki. Wszyscy zmęczeni, ale w doskonałych nastrojach wróciliśmy do hotelu.
Tu już trwały przygotowania do uroczystej kolacji. Król i marszałkowie wystrojeni w klubowe marynarki udekorowali dzieci biorące udział w rajdzie pamiątkowymi magnesami, do gratulacji przyłączył się również przybyły wieczorem ks. infułat Dariusz Raś, archiprezbiter Bazyliki Mariackiej, kapelan Bractwa Kurkowego. Zebrani zaśpiewali wraz z góralską kapelą gromkie sto lat na cześć Zdzisława Grzelki, który niedawno obchodził urodziny. Potem biesiadowaliśmy, aż do meczu piłkarskiego, w którym zmierzyły się reprezentacje Polski i Portugalii.
W niedzielę po południu wróciliśmy szczęśliwie do Krakowa.