Tomasz Bojda, napisał i zamieścił na fc.
We wtorek 1 września z Julianem pojechaliśmy do Ukrainy (wieś Dołhe koło Drohobycza). Oczywiście z pomocą i pod auspicjami Towarzystwo Strzeleckie Bractwo Kurkowe w Krakowie i jego „szef wszystkich szefów”, czyli Starszy ww. Bractwa Pan Zdzisław Grzelka. Z bólem, ale wcześniej nie daliśmy rady – zdrowie i różne (czasem przykre) obowiązki rodzinne nie pozwoliły.
Dwoma autami i przyczepą samochodową (dziękuję Łukasz) zawieźliśmy:
– opony i koła (dziękujemy wszystkim, szczególnie: Adu Stawowczyk; Sebastian Js; Andrzej, Wojtek, Daro, i… wszyscy Ci, o których zapomniałem albo nie przedstawili się)
– odzież i buty (podziękowania dla Pani Haliny, Maryli i Krzyśka, Katarzyna Piotrowicz-Wójcik , Sylwia Gacoń, Dorota Rybak, Łukasz Smok i… no, jakiś Niemiec mi zabrał część listy*);
– 2 pralki (trzecia nie zmieściła się)
– 2 lodówki (p. Wando – dziękujemy);
– 2 piły łańcuchowe (dziękujemy Panu z Zabierzowa);
– nożyce do żywopłotu (j.w. – Dom Dziecka w Drohobyczu ucieszy się);
– pudło artykułów plastycznych (dziękuję @Sylwia Gacoń)
– trochę leków na przeziębienia i przeciwbólowych oraz pieluch dla dorosłych.
Większość wymienionych rzeczy jest używana. Ale tak trzeba – tam gdzie byliśmy cieszą się z każdej pomocy.
Zdjęcie ilustracyjne za chwilę
* chodzi oczywiście o zmarłego we Wrocławiu Aloisa Alzheimera, który jako pierwszy (?) opisał objawy choroby nazwanej później jego nazwiskiem.