Fundatorzy

Kolejni fundatorzy

Domek Ogrodnika

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do…

Read More

Piotr M. Mikosz fundatorem

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do…

Read More

Pomnik Ingacego Paderewskiego

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do…

Read More

Uroczystość odsłonięcia pomnika Ingacego Paderewskiego, daru króla kurkowego Józefa Hojdy “Brodatego”

Obchody 600-lecia bitwy pod Grunwaldem, 100-lecia odsłonięcia pomnika Grunwaldzkiego (zakończone przed wiekiem wielkim rautem na Celestacie, siedzibie krakowskiego Bractw Kurkowego) oraz 600-lecia Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej uświetnił jarmark zorganizowany w Rynku Głównym, którego uroczysta inauguracja odbyła się 17 lipca. – Wspominamy dziś grunwaldzkie zwycięstwo, zapominając, że wcześniej spod Krakowa na miejsce bitwy wyruszyli także krakowscy kupcy. To oni zabezpieczali zaopatrzenie armii polskiej i litewskiej, wieźli prowiant dla walczących w bitwie rycerzy – mówił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. – Kupcy krakowscy i rzemieślnicy zrzeszeni w cechach przez wiele lat chronili miasto, budowali mury obronne i mieli w swojej dyspozycji baszty, które bronili przed wrogiem. Jarmarki odbywają się na Rynku od wieków i zawsze będzie tu dla nich miejsce.

Kupcy wręczyli prezydentowi dwa miecze w nawiązaniu do rocznicy 600-lecia bitwy pod Grunwaldem. Następnie uczestnicy uroczystości wzięli udział w mszy św. odprawionej przez ks. infułata Jerzego Bryłę w bazylice Mariackiej z homilią ks. prałata Stefana Misińca, skąd przeszli na pl. Matejki, gdzie odbyła się uroczystość powtórnego odsłonięcia pomnika Grunwaldzkiego monumentu ufundowanego przez Ignacego Paderewskiego oraz obchody 600-lecia bitwy pod Grunwaldem.

Kolejnym wydarzeniem tego dnia było odsłonięcie pomnika Ignacego Paderewskiego w parku Strzeleckim, autorstwa krakowskiego artysty rzeźbiarza Czesława Dźwigaja, ufundowanego przez brata kurkowego Józefa Hojdę z udziałem m.in. prezydenta Krajkowa Jacka Majchrowskiego, wojewody małopolskiego Stanisława Kracika, przewodniczącego Rady Miasta Krakowa Józefa Pilcha, a także szefa sztabu generalnego Wojska Polskiego, zastępcy dowódcy wojsk lądowych gen. dyw. Andrzeja Malinowskiego oraz braci kurkowych ze starszym Bractw Kurkowego Leszkiem Gołdą i królem kurkowym Krzysztofem Wójcikiem „Rozważnym”. (M)

Kazanie ks. prałata Stefana Misińca, proboszcza Parafii Najświetszego Salwatora, wygłoszone w bazylice Mariackiej:

Czcigodny Księże Infułacie, Bracia i Siostry w Chrystusie!

„Bogurodzicą” – pieśnią naszych Ojców, którą przed bitwą pod Grunwaldem rycerze śpiewali idąc do boju pod dowództwem króla Władysława Jagiełły, rozpoczęliśmy Eucharystię w Bazylice Mariackiej. Mszę św. sprawujemy przed poliptykiem przedstawiającym Wniebowzięcie NMP –arcydziełem, które ozdobiło tę świątynię już za rządów króla Kazimierza Jagiellończyka, syna zwycięzcy spod Grunwaldu.

W tym głównym kościele Krakowa, 100 lat temu, w czasie trwania zaborów, rozpoczęły się uroczystości poświęcenia na placu Matejki pomnika – jak wówczas mówiono – „króla Władysława Jagiełły”. Wspomnę, że w tamtym czasie nie wolno było mówić o „pomniku Grunwaldzkim” – symbolu chwały Narodu polskiego.

Monument ufundował Ignacy Jan Paderewski – jak napisano na cokole: „PRAOJCOM NA CHWAŁĘ, BRACIOM NA OTUCHĘ (…), aby budził bezustannie wspomnienie owych wielkich tradycji dziejowych, którym Naród polski winien nade wszystko pozostać wiernym, jeśli ma swój byt zachować i polepszyć”. Pomnik Grunwaldzki był spełnieniem pragnień Paderewskiego, który – jak wspomina w swoich pamiętnikach – marzył o nim od dziecka i na ten cel codziennie odkładał kilka groszy.

Na uroczystości grunwaldzkie, które trwały wówczas trzy dni, przybyło do Krakowa ponad 150 tysięcy ludzi – ożywiła się stolica Jagiellonów. Nastąpiło wtedy jakieś narodowe przewartościowanie. Może podobne do tego, które przeżyliśmy na Błoniach w 1979 roku podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. Na uroczystościach sto lat temu podkreślano nie tyle wielkość samego zwycięstwa, co zadośćuczynienie potrzebie poczucia wartości i dumy narodowej, które przyniosło. W czasie II wojny światowej pomnik Grunwaldzki został zburzony przez hitlerowców już w pierwszych miesiącach okupacji.

Odbudowany ze składek społeczeństwa dopiero w 1976 r., budząc patriotycznego ducha Polaków tęskniących w czasach PRL-u do odzyskania pełnej suwerenności. Kościół nie mógł wtedy włączyć się w przebieg uroczystości – nie pozwalały na to realia polityczne, ale kard. Karol Wojtyła metropolita krakowski, w przeddzień odsłonięcia zrekonstruowanego pomnika, odprawił w katedrze na Wawelu Mszę św. w intencji Narodu Polskiego.W homilii nawiązując do zwycięzcy – króla Jagiełły spod Grunwaldu, spoczywającego w Katedrze Wawelskiej – nakreślił swoją wizję historycznej ciągłości, która trwa przez pokolenia, przenika poszczególnych ludzi i trafia do głębi ich serc.

„Życie Narodu – mówił następca św. Stanisława – jest życiem z ducha, który sprawia, że spotykamy się poprzez pokolenia, poprzez epoki dziejów i stanowimy jedno. „Trzeba – podkreślił przyszły Papież – ażeby tak wszystkie pokolenia Polaków spotykały się w tym bezbłędnym odczuciu swoich własnych dziejów, bo one o nas stanowią. Nie tylko o tych, którzy byli, ale także o nas, którzy jesteśmy i o tych, którzy po nas przyjdą.”

Sto lat wcześniej, w czasie odsłonięcia i poświęcenia pomnika króla Jagiełły, Ignacy Paderewski mówił: „Z tego, co Polakom zabrano i z tego, co w sercu, w zwyczajach i w umyśle obronili, powstało dzieło, na które patrzymy, [dzieło, które] nie powstało z nienawiści. Zrodziła je miłość głęboka Ojczyzny, nie tylko w jej minionej wielkości i dzisiejszej niemocy, lecz i w jej jasnej, silnej przyszłości. Zrodziła je miłość i wdzięczność dla tych przodków naszych, co nie po łup, nie po zdobycz szli na pole walki, ale w obronie dobrej, słusznej sprawy zwycięskiego dobyli oręża […] Pragniemy gorąco, by każdy Polak i Litwin każdy, z dawnych dzielnic Ojczyzny, czy zza Oceanu, spoglądali na ten pomnik jako na znak wspólnej przeszłości, świadectwo wspólnej chwały, zapowiedź lepszych czasów, jako na cząstkę własnej, wiarą silnej duszy […] Prastarej, ukochanej stolicy naszej oddajemy to dzieło we władanie wieczyste”.

Pragnienie Paderewskiego spełniło się już na przykładzie ks. Ferdynanda Machaya, rodem z Orawy, proboszcza i archiprezbitera tutejszej parafii mariackiej w latach 1944-1967 r., który – nawiasem mówiąc – przyczynił się do odzyskania, a następnie odnowienia zagrabionego przez hitlerowców ołtarza Wita Stwosza.

W pamiętniku „Moja droga do Polski” ks. Machay pisał: „W roku 1910, w czasie pobytu na uroczystościach grunwaldzkich w Krakowie, zbudziłem się do życia narodowego polskiego i od tej chwili rozpocząłem z kilku moimi przyjaciółmi świeckimi i księżmi propagandę nad uświadomieniem narodowym polskiej ludności na Orawie i Spiszu”. Dzięki tym staraniom Polska odzyskała część tych ziem po I wojnie światowej.

Ignacy Paderewski kiedyś rozważał: „Zabraniano nam Słowackiego, Krasińskiego, Mickiewicza. Nie zabroniono nam Chopina. A jednak w Chopinie tkwi wszystko, czego nam wzbraniano: barwne kontusze, pasy złotem lite, posępne czamarki, krakowskie rogatywki, szlacheckich brzęk szabel, naszych kos chłopskich połyski, jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń.”

Z perspektywy czasu patrzymy z podziwem, jak Paderewskiemu udawało się godzić twórczość artystyczną z pracą niepodległościową. On, poza pracą twórczą, gdzie mógł i gdzie to było konieczne, włączał się do życia politycznego, by pomóc w organizowaniu się Polaków rozsianych na emigracji dla przygotowania warunków koniecznych do utworzenia suwerennego państwa. Wielką rolę odegrała jego obecność na konferencji pokojowej w Paryżu, gdzie ustalano nie tylko warunki pokoju po I wojnie światowej, ale nowy porządek na arenie europejskiej. Wiele na to wskazuje, że miał wpływ na wprowadzenie kwestii polskiej do 14 punktów prezydenta Wilsona, z którym znał się osobiście. A potem gdy trzeba było, stawał się pośrednikiem pomiędzy ścierającymi się obozami, które chciały przeforsować swoją wizję przyszłej Polski.

Kiedy wyczuwał, że jego rola na tym polu nie jest już konieczna, wracał do pasji swego życia – występów w najważniejszych salach koncertowych świata. Koncerty te zawsze były poprzedzane słowem koncertmistrza o miejscu Polski w świecie, o jej niezawisłym bycie. A potem znowu, po wskrzeszeniu Ojczyzny, w czasach II Rzeczypospolitej, nie wahał się zabierać głos w sporach narodowych w okresie międzywojennym i podtrzymywać ducha w czasie nawały nazistowskiej po wybuchu II wojny światowej. Warto przytoczyć jeszcze kilka myśli Ignacego Paderewskiego i zastanowić się nad ich aktualnością: „Każdy człowiek powinien zdawać sobie sprawę z faktu, że dobre i trwałe wyniki osiągnąć można jedynie drogą krótkich, lecz ciągłych, codziennych wysiłków. Jednorazowy wysiłek jest kompletnie jałowy. Prawdziwą umiejętność zarówno w nauce i w sztuce, jak i w każdych innych zajęciach, zdobyć można tylko codzienną pracą i codziennym wysiłkiem. I to jest bezwzględnie pewne”.

I jeszcze jedno pouczenie mistrza Paderewskiego – człowieka, który w swoich czasach był najbogatszy, pod względem artystycznym, ale też finansowym: „Sprawa narodu to nie interes, z którego wycofać się należy, gdy zamiast zysków straty przynosi. Sprawa narodu to sprawa ciągła, praca stała, wytrwałość niezłomna, ofiarność nieprzerwana z pokolenia na pokolenie. Zaniechać jej nigdy nie wolno, a łożyć na nią w miarę możności, zawsze się powinno…”

Ten chrześcijański i obywatelski obowiązek jest wpisany w działanie Krakowskiego Bractwa Kurkowego, które przez 750 lat broniło, broni i zachowuje tradycje najważniejszych wartości religijnych i patriotycznych. Świadczy o tym także przyczynienie się do utwalenia w Krakowie pamięci o Ignacym Janie Paderewskim – genialnym muzyku i wielkim Polaku, który znalazł sposób, aby dodać otuchy rodakom w niewoli, a po odzyskaniu suwerenności, przyczynić się w nowych warunkach do organizowania życia narodowego i państwowego Ojczyzny.

Niech to utrwalenie w spiżu postaci naszego rodaka, który zasługuje na szczególną pamięć, przypomina nam i potomnym o jego wielkiej miłości Ojczyzny i pracy, jaką podejmował, aby ją przywrócić do istnienia a potem odbudować.

Bractwu Kurkowemu za to utwalanie dziejów Ojczyzny serdeczne „Bóg zapłać”.

Wstawiennictwu Matki Bożej Królowej Polski – której kopia Jasnogórskiego Wizerunku znajduje się w kaplicy pod wieżą tutejszej świątyni od czasu, gdy po barbarzyńskim pokaleczeniu cudownego Obrazu w Częstochowie, król Jagiełło osobiście zatroszczył się, aby go w Krakowie odratować, a dla Krakowian pozostawić kopię – polecajmy wszystkich, którzy nie szczędzą trudu, pracy, wyobraźni, kosztów i czasu, aby to, co jest skarbnicą przeszłości, było umiejętnie przekazywane nowym pokoleniom, które, aby się rozwijać muszą powracać do korzeni narodowej tożsamości zbudowanej na wartościach, płynących z Chrztu i Ewangelii.