Podtrzymujemy tradycje. Rozmowa z Adamem Gołembowskim, prezesem Zjednoczenia Kurkowych Bractw Strzeleckich Rzeczypospolitej Polskiej
– Odnoszę wrażenie, że kondycja kierowanego przez Pana Zjednoczenia Bractw Kurkowych RP jest coraz lepsza. Co jakiś czas docierają do nas, w Krakowie, informacje o reaktywowaniu kolejnych bractw kurkowych i powstawaniu nowych…
– Tak, to prawda. Za dwa tygodnie przyjmujemy do Zjednoczenia następne, już 118. bractwo kurkowe, które powstało w Radomiu. Tradycja większości z nich jest wielowiekowa. Mamy w swoim gronie bractwa, które funkcjonują nieprzerwanie od XII-XIII wieku. Przykładem mogą być tu organizacje strzeleckie działające w Poznaniu czy w Krakowie. Po wojnie zaczęły się one odradzać z niedobitków, gdyż wielu zasłużonych braci kurkowych straciło w wojennej zawierusze życie lub wyemigrowało. Odradzaniu się naszego ruchu nie sprzyjała ówczesna sytuacja polityczna w kraju. Działalność w nim udało się rozpocząć na nowo, jako jednemu z nielicznych, krakowskiemu Bractwu Kurkowemu, co bardziej jednak wynikało z przechytrzenia ówczesnych władz. W Krakowie przede wszystkim podkreślano kulturalny charakter bractwa. Wszystkie pozostałe w pewnym sensie “poległy”. Odebrano nam majątki, które kiedyś były doprawdy ogromne. Bractwa posiadały własne siedziby, ogrody, muszle koncertowe i strzelnice.
– Czy któreś z bractw stoi dziś przed perspektywą restytucji majątku? Nie udało się odzyskać go np. w Tarnowie, choć tamtejsza organizacja wydaje dość wpływowa.
– W niektórych miejscowościach, zwłaszcza niewielkich, restytucja powiodła się. Przede wszystkim tam, gdzie majątek był skomunalizowany. Przyczyniła się do niej aktywność niektórych braci, są wśród nich bowiem burmistrzowie miast, a także lokalni radni. Nie wszędzie jednak było to możliwe. Nie odzyskaliśmy majątku np. w Poznaniu, gdzie funkcjonują trzy bractwa. W przypadku stolicy Wielkopolski mienie brackie zostało skomunalizowane, co byłoby okolicznością korzystną, gdyby nie inny warunek formalny, jakim jest ciągłość działalności organizacji. W praktyce taki wniosek powinien złożyć b. członek bractwa, a to dziś nie jest już możliwe. W Poznańskiem mamy jednak dużo bractw, które mówiąc kolokwialnie, “siedzą już na swoim”. Udało się na przykład odzyskać lub przejąć w użytkowanie wieczyste majątek w tych miastach, gdzie został on przekazany Lidze Obrony Kraju, której członkami, dodam, jest wielu naszych braci.
– Jaka, Pana zdaniem, jest przyczyna rosnącej popularności bractw kurkowych? Myślę, że wiele osób traktuje je jako atrakcyjną formę integrowania rozmaitych lokalnych środowisk. Sukces Zjednoczenia ma z kolei wymiar ponadlokalny. Jest ono ważnym łącznikiem z organizacjami zrzeszonymi na naszym kontynencie w Europejskim Stowarzyszeniu Strzelców Historycznych (EGS).
– Oczywiście. Do EGS nie mogą należeć pojedyncze organizacje strzeleckie. Również Zjednoczenie nie jest organizacją zrzeszającą poszczególnych braci kurkowych, tylko całe bractwa, które mają odrębną podmiotowość i własne statuty. Na sztandarach Zjednoczenia, a także jego orderach, znajduje się wymowne hasło: “W jedności siła”, Myślę, że stanowi ono kwintesencję naszej działalności. Zjednoczenie Kurkowych Bractw Strzeleckich RP powstało w 1923 roku w Poznaniu, właśnie z przyczyn integracyjnych. Stanowiło impuls do umacniania ruchu bractw strzeleckich, który chwiał się wcześniej w realiach rozbiorowych. W Poznańskiem próbowano organizacje strzeleckie zgermanizować. Reakcja polskich patriotów była jednak zdecydowanie przeciwna zamierzeniom zaborcy.
– Z Poznania, przypomnijmy, wyszedł ważny impuls niepodległościowy. Było nim powstanie zainicjowane przyjazdem Ignacego Paderewskiego, współtwórcy polskiej niepodległości, którego pomnik ufundowany przez brata Józefa Hojdę stoi dzisiaj w krakowskim parku Strzeleckim.
– Wielu braci, co wypada podkreślić w tym miejscu, stanęło do udziału w zrywie niepodległościowym również z bronią w ręku. Dodam, że w powstaniu wielkopolskim, walczyło dwóch moich dziadków. Uważam, że rozdział ten wciąż nie został w pełni opisany. Ale to zadanie przede wszystkim dla historyków.
– Proszę powiedzieć, czy do bractw kurkowych w Polsce wstępują, tak jak ma to miejsce w Krakowie, przedsiębiorcy i przedstawiciele inteligencji, np. profesorowie wyższych uczelni?
– Nie ma jakichś większych różnic. Mamy w swoim gronie również myśliwych, czyli ludzi obytych z bronią. Może jedynie stopień zamożności braci z małych miast nie jest taki, jak w przypadku tych, którzy są zrzeszeni w Krakowie.
– Ale i z tym pod Wawelem bywa różnie…
– To prawda, znam bardzo dobrze braci krakowskich i mam z nimi świetny kontakt. Do organizacji strzeleckich w Polsce należą m.in. przedstawiciele wolnych zawodów m.in. lekarze i prawnicy, mamy w swoim gronie rzemieślników, kupców oraz policjantów. Jakkolwiek to zabrzmi, są oni przedstawicielami lokalnych elit. Podobnie jest zresztą w krajach zachodnich Europy.
– Od dawna należy Pan do bractwa kurkowego?
– Zostałem do niego przyjęty w roku 1996. Dodam jedynie, że jestem poznaniakiem, ale należę do bractwa w Pile. Do obecności w nim, kiedy zaczęło się odradzać po latach, zachęcił mnie kuzyn oraz znajomi. To nie jest jednak przypadek. Prezesem bractwa i burmistrzem w podpoznańskim miasteczku Skoki był mój dziadek Jan Smektała. Drugi z dziadków, Stanisław Gołembowski, był z kolei długoletnim marszałkiem w Wągrowcu. W pilskim bractwie piastowałem różne funkcje, m.in. sekretarza. Projektowałem dla braci mundury oraz sztandary, gdyż z zawodu jestem witrażownikiem.
– Dzisiaj, gdy wiceprezesem Zjednoczenia Strzeleckich RP, jest Zdzisław Grzelka, ceremoniarz krakowskiego Bractwa Kurkowego, możemy spodziewać się, że współpraca z Krakowem będzie jeszcze bardziej intensywna.
– Bez wątpienia. Bardzo cenię Zdzisia, współpraca rzeczywiście układa nam się bardzo dobrze. W Zjednoczeniu potrzeba ludzi aktywnych, którzy skłonni są oddać mu część własnego życia i wolnego czasu, także tego przeznaczonego dla domu.
– Czy wybiera się Pan do Krakowa na intronizację króla kurkowego elekta, którym został Mirosław Malinowski?
– Tego, przyznam się, jeszcze nie wiem. Mamy w Zjednoczeniu bardzo dużo obowiązków wynikających z bardzo napiętego kalendarza. W ostatnim czasie odbywa się wiele jubileuszy związanych ze wspomnianą przeze mnie reaktywacją bractw kurkowych. Mam masę zaproszeń i wypada mi być na tych uroczystościach.
Rozmawiał: Janusz Michalczak