Rozmowy

Wcześniejsze rozmowy

Rozmowa z Henrykiem Kuśnierzem

Rozmowa ze starszym krakowskiego Bractwa Kurkowego Henrykiem Kuśnierzem, królem kurkowym…

Read More

Rozmowa z gen. broni dr. Mieczysławem Bieńkiem

Test wiarygodności. Rozmowa z gen. broni dr. Mieczysławem Bieńkiem, polskim…

Read More

Rozmowa z gen. broni Bronisławem Kwiatkowskim

Bez kompleksów. Rozmowa z gen. broni BRONISŁAWEM KWIATKOWSKIM - O…

Read More

Rozmowa z ks. infułatem Jerzym Bryłą

Jubileusz duszpasterza. Rozmowa z ks. infułatem Jerzym Bryłą, kapelanem krakowskiego…

Read More

Rozmowa z gen. dywizji Edwardem Gruszką

W stronę profesjonalizacji. Rozmowa z szefem sztabu, zastępcą dowódcy Wojsk…

Read More

Rozmowa z prof. Czesławem Dźwigajem

Piękno w świecie rozpaczy. Rozmowa z bratem kurkowym, artystą rzeźbiarzem…

Read More

Rozmowa z prof. dr. hab. Franciszkiem Ziejką

Powrót do korzeni. Rozmowa z prof. dr. hab. Franciszkiem Ziejką,…

Read More

Rozmowa z Michałem Niezabitowskim

Trasa obronności miejskiej. Rozmowa z Michałem Niezabitowskim, dyrektorem Muzeum Historycznego…

Read More

Rozmowa z Bogdanem Klichem

Rozmowa z ministrem obrony narodowej Bogdanem Klichem, bratem honorowym krakowskiego…

Read More

Rozmowa z gen. dywizji dr. Jerzym Biziewskim

Najważniejsza jest zmiana mentalności... Rozmowa z gen. dywizji dr. JERZYM…

Read More

Rozmowa z ojcem prof. Andrzejem Napiórkowskim

Rozmowa z ojcem profesorem Andrzejem Napiórkowskim, honorowym bratem kurkowym, kierownikiem…

Read More

Rozmowa z Karoliną Kaczorowską

Podtrzymujcie dobre tradycje. Rozmowa z Karoliną Kaczorowską, wdową po ostatnim…

Read More

Rozmowa z Adamem Gołembowskim

Podtrzymujemy tradycje. Rozmowa z Adamem Gołembowskim, prezesem Zjednoczenia Kurkowych Bractw…

Read More

Rozmowa z Jackiem Majchrowskim

Świadectwo ciągłości. Rozmowa z prezydentem Krakowa profesorem Jackiem Majchrowskim, honorowym…

Read More

Podtrzymujcie dobre tradycje. Rozmowa z Karoliną Kaczorowską, wdową po ostatnim prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej na wychodźstwie

– Pamięta Pani pierwsze kontakty z krakowskim Bractwem Kurkowym?

– To było bardzo dawno, ale pamiętam świetnie. Na początku 1991 roku przebywaliśmy z mężem i jego wielkim przyjacielem księdzem prałatem Zdzisławem Peszkowskim, kapelanem Rodzin Katyńskich, w Krakowie. Wtedy doszło do spotkania z braćmi w Hotelu Pollera. Mam nawet pamiątkowe zdjęcie. To było niedługo po uroczystym przekazaniu insygniów prezydenckich w Warszawie 22 grudnia 1990 roku. Zresztą ta uroczystość również utkwiła mi w pamięci. Otóż w lustrach jednej z sal Zamku Królewskiego w Warszawie zobaczyłam odbicie dwóch osób, dwóch prezydentów rzeczywiście wybranych przez naród – mojego męża Ryszarda oraz prezydenta Lecha Wałęsę. Wokół, choć był to grudzień, widziałam pełno bukietów z białego bzu. Do dziś mam przed oczyma tę scenę – białe bzy i białe włosy mojego męża. A w pamięci serdeczne powitania, przemówienia.

– Wzajemne kontakty ostatniego prezydenta na wychodźstwie z Bractwem Kurkowym były na tyle częste i serdeczne, że otrzymał tytuł Honorowego Brata Kurkowego.

– Był z tego wyróżnienia bardzo dumny. Bo Bractwo Kurkowe to wspaniała organizacja kultywująca najlepsze tradycje narodu polskiego. W jego szeregach znajdują się ludzie, dla których najcenniejszym hasłem jest to noszone na sztandarach, zdobiące karabele i szable: “Bóg, Honor, Ojczyzna”. Mój mąż przez całe życie był bardzo aktywny. Od najmłodszych lat związał się z harcerstwem. Również na emigracji, już jako dorosły człowiek, jako instruktor bardzo dużo uwagi poświęcał wychowaniu dzieci i młodzieży w duchu patriotyzmu. Jeździł na zloty harcerskie, spotykał się z młodzieżą.

Ostatnio otrzymałam wzruszający list ze Skawiny od druhów ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Piszą, że byli w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie, gdzie pochowany jest mój mąż. Otóż, jak pisze jeden z instruktorów, przy grobie umieszczono pochylony sztandar drużyny. Kolejno podchodzili harcerze i kładąc dłoń na sarkofagu, wypowiadali słowa: “Czuwaj, Druhu Przewodniczący”. Przypomniałam sobie po przeczytaniu tego listu opowieść męża, jak to pojechał na zlot harcerstwa do Ameryki w 1986 roku. Wtedy w Polsce działał tylko Związek Harcerstwa Polskiego, który nie był członkiem światowego ruchu skautowego. Władze PRL zgodziły się na wyjazd polskiej reprezentacji, ale bez mundurów. Jakież było zdziwienie wszystkich oczekujących na lotnisku, kiedy z samolotu wysiedli przepisowo umundurowani harcerze.

– Harcerstwo było bliskie prezydentowi Ryszardowi Kaczorowskiemu, nawet w ostatnią, tragiczną podróż wybrał się z krzyżem harcerskim w klapie marynarki…

– Rzeczywiście tak było. Ten krzyż udało mi się odzyskać. Traktuję go jako bardzo cenną pamiątkę, równie cenną jak ślubna obrączka, która wróciła do mnie dopiero po powtórnym pochówku męża. Z krzyżami harcerskimi wiąże się pewna historia. Otóż mój mąż miał w londyńskim domu pudełeczko z pięcioma krzyżami harcerskimi. Wszystkie pamiątkowe, jeszcze z lat młodzieńczych. Po tragicznej śmierci w katastrofie smoleńskiej rozmawiałam z najstarszym wnukiem Ryszardem. Usłyszałam “Skąd dziadek wiedział, że będzie miał pięciu wnuków i że każdy z nas otrzyma na pamiątkę po nim krzyż harcerski?”. To było naprawdę wzruszające.

– Pana prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego wiązał z Krakowem również Marsz Szlakiem I Brygady Kadrowej?

– Był protektorem tego Marszu. Często uczestniczył w uroczystościach inaugurujących wymarsz, a więc w mszy w katedrze na Wawelu, w składaniu kwiatów przy pomniku upamiętniającym obalenie słupów granicznych w Michałowicach pod Krakowem. Był prawie zawsze w Kielcach na zakończeniu Marszu. Pamiętam wymarsz “kadrówki” w 2005 roku. Tylko dlatego że mąż wtedy śpiewał w Rynku Głównym patriotyczne pieśni z zespołem Loch Camelot i znakomitym aktorem Januszem Zakrzeńskim, odtwórcą postaci marszałka Józefa Piłsudskiego.

– Wtedy na scenie byli także bracia kurkowi z królem Aleksandrem Nowakiem…

– To tylko potwierdza moją opinię, że w Bractwie są patrioci, ludzie życzliwi i wspaniałomyślni. Wzajemna życzliwość widoczna jest na pierwszy rzut oka. Byłam niedawno na brackiej uroczystości w Krakowie, podczas której ojciec Eustachy Rakoczy, paulin z Jasnej Góry, otrzymał godność Brata Honorowego. Zwróciłam uwagę na życzliwość, z jaką traktują się bracia, jak bardzo są sobie wzajemnie pomocni.

– Pani Prezydentowa jest bardzo aktywna, mamy więc szczęście gościć Panią często na naszych uroczystościach.

– Jestem do tego dopingowana przez przyjaciela mojego męża Gniewomira Rokosz-Kuczyńskiego. To niestrudzony propagator idei brackiej. Do tego stopnia, że mojego zięcia Adama Jankowskiego przygotował do wstąpienia w szeregi brackie. Uroczystość odbędzie się 7 czerwca w Lublinie podczas mszy celebrowanej przez księdza arcybiskupa Stanisława Budzika. To też mnie zobowiązuje do utrzymywania bliskich i serdecznych kontaktów z bractwami kurkowymi w całej Polsce. To dla mnie wielka przyjemność, bo w czasie spotkań przekonuję się, jakim wielkim poważaniem cieszył się mój mąż.

– O tej serdecznej pamięci o Panu Prezydencie świadczą też inicjatywy nadawania jego imienia szkołom, ulicom…

– Jestem wdzięczna za utrwalanie pamięci mojego męża. Również krakowskiemu Bractwu Kurkowemu za to, że na Celestacie umieściło tablicę z nazwiskami swoich członków, którzy zginęli w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. Obok nazwiska Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta na uchodźstwie, wypisano tam też nazwiska Macieja Płażyńskiego, byłego marszałka Sejmu, oraz generała Bronisława Kwiatkowskiego, dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych, i generała broni Włodzimierza Potasińskiego, dowódcy Wojsk Specjalnych.

To dla mnie naprawdę dużo znaczy, dowodzi, że codzienna aktywna służba Polsce nie poszła na marne. Pamiętam spotkanie z moimi wnukami już po tym, jak okazało się, że w grobie w Świątyni Opatrzności Bożej jest pochowana inna osoba. Byłam w strasznej rozpaczy, a wtedy wnuk powiedział do mnie: “Babciu, nie płacz, Dziadek życia nie zmarnował, nawet zginął za Polskę”. To bardzo mnie wzmocniło, postanowiłam nie poddawać się, aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym kraju.

– Znajduje Pani na to czas i siły?

– Odrabiam zaległości, bo kiedyś jako nauczycielka nie miałam okazji uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach, w których brał udział mój mąż. Na pewno chciał niejednokrotnie mieć mnie przy sobie. Jednak praca w szkole nie pozwalała mi na częste wyjazdy. Ale mam tę satysfakcję, że nigdy nie miałam za złe mężowi jego politycznej i społecznej aktywności. Pamiętam dokładnie mały spór, jaki powstał w naszym londyńskim domu jeszcze w czasie PRL. Wtedy córka Jagoda powiedziała, że żałuje, iż nie zna dobrze Polski. Mąż jej odpowiedział, że nigdy nie zabraniał jej wyjazdu do Ojczyzny.

Rozmawiał: MARIAN SATAŁA